Przewoźnik
Pewien policjant wyjechał do Grecji,
za służbę to był dar,
nie brał pod uwagę Szwecji,
wolał południa czar.
W muzeum wypowiedź podsłuchał
(choć tego robić się nie godzi),
jak pewien mężczyzna powiadał,
że ktoś „ludzi przez Styks wozi”.
„I bierze za to monety,
człowieka do łodzi ładuje
i płynie w nim w rzeki odmęty,
w przeciwnym brzegu ląduje”.
„Być może podatku nie płaci”.
Pomyślał nasz dzielny detektyw
i z kolegami ten trop podchwycił,
aby te dziwne wyjaśnić fakty.
Pytali Greczynki i Greków,
w muzeach też często bywali,
sprawdzali w danych banku
i księgi nazwisk czytali.
Komendant w rękach raport trzyma,
„To rzecz wybitnie naganna:
przestępca Charon się nazywa,
osoba całkiem amoralna”.
„Za przewóz łodzią bierze monety
lecz nikt tych ludzi już żywych nie widział
czy rzuca ich potem w rzeki odmęty,
to sprawdzi nasz wywiadowców wydział"